Tribute to Nat King Cole
DUX 1237, 2015 Dux Recording ProducersO albumie Tribute to Nat King Cole
Album Tribute to Nat King Cole to projekt muzyczny Macieja Miecznikowskiego i Krzysi Górniak wydany w 50-tą rocznicę śmierci wielkiego amerykańskiego wokalisty i pianisty jazzowego. Jest to album szczególny, gdyż zaaranżowany na dwie gitary, wokal, z towarzyszeniem sekcji rytmicznej i kwartetu smyczkowego. Album
to wyjątkowe połączenie dwóch różnych temperamentów i osobowości, Maciej Miecznikowski śpiewa ciepłym barytonem, szczególnie pięknie brzmiącym w romantycznym repertuarze i Krzysia Górniak, która w gitarowych partiach pobrzmiewa lirycznie, a jej delikatność i kobiecość, przeplata się z wirtuozerią. Dopełnieniem jest świetny Atom String Quartet, którego partie subtelnie budują klimat całości. Tribute to Nat King Cole rozpoczyna się nostalgicznie od Boulevard of Broken Dreams i Answer Me aby w L.O.V.E stać się żartobliwą fraszką muzyczną. Mamy później takie światowe przeboje Nat King Cole’a, jak Unforgettable, Route 66, Mona Lisa, Smile czy When I Fall in Love, które wyśpiewane i zagrane z uczuciem, w niekonwencjonalnych aranżacjach brzmią świeżo. Tribute to Nat King Cole to granie intymne, blisko ucha i pełne emocji….Krzysia Górniak
Na płycie usłyszymy:
Maciej Miecznikowski – śpiew, gitara
Krzysia Górniak – gitara
Paweł Pańta – kontrabas
Adam Lewandowski – perkusja
Atom String Quartet:
Dawid Lubowicz – skrzypce
Mateusz Smoczyński – skrzypce
Michał Zaborski – altówka
Krzysztof Lenczowski – wiolonczela
Aranżacja i produkcja: Maciej Miecznikowski, Krzysia Górniak
Reżyseria nagrania, miks, mastering: Winicjusz Chróst
Zdjęcie na okładce: Marek Podolczyński
Recenzja
„(…)Na początku słuchamy „Boulevard Of Broken Dreams”. Jest kameralnie zaaranżowany z pogodną, uspokajającą gitarą i tradycyjnie brzmiącym głosem Macieja Miecznikowskiego. Podobna w klimacie jest piosenka „Answer me”. Natomiast trzecia kompozycja „L.O.V.E.” zaczyna się od szorstko brzmiącej gitary, z którą znakomicie współbrzmi głos Miecznikowskiego. W „A Blossom Fell” gitara, która zresztą daje się słyszeć od początku, zaaranżowana jest niezwykle oszczędnie. Idealne współbrzmienie gitary Górniak jak i głosu Miecznikowskiego osiągają w piosence „Mona Lisa”. W sumie jest to interesująca płyta przypominająca gwiazdę sprzed lat….” Marek Zaradniak – Głos Wielkopolski 21.07.2015 czytaj…
Posłuchaj
Utwory z płyty Tribute to Nat King Cole – Maciej Miecznikowski & Krzysia Górniak są dostępne na YouTube oraz Spotify.
Zapraszamy do przesłuchania całego albumu.
Dwa Światy Króla
Nat King Cole, urodzony w 1919 roku jako Nathaniel Adams Coles (,,s” z nazwiska porzucił jeszcze na wczesnym etapie kariery), pamiętany jest dziś głównie jako wybitny wokalista. Czarował głosem o subtelnej, ciemnej barwie, nagranym tak blisko mikrofonu, że zdawało się, iż śpiewa tuż przy uchu słuchacza. Wielką gwiazdą stał się zimą 1946 roku, za sprawą pierwszych solowych przebojów, I Love You For Sentimental Reasons i bożonarodzeniowe The Christmas Song, bez którego grudniowy eter radiowy obyć się dziś nie może. Dołączył wówczas do grona gigantów amerykańskiej piosenki popularnej: Perry’ego Como, Deana Martina i Franka Sinatry, pozostając jednocześnie artystą indywidualnym i oryginalnym. Pozycję Cole’a utrwaliła na początku lat 50. olbrzymia popularność śpiewanych przez niego piosenek, jak Nature Boy (1948), Mona Lisa (1950), Too Young (przebój roku 1951 magazynu Billboard). Cole wspiął się wówczas na szczyt: nagrywał przebojowe płyty, prowadził własne programy radiowe i telewizyjne, otrzymał role filmowe, a także, co istotne, zdobył uwielbienie nie tylko społeczności afroamerykańskiej, ale także – choć przecież nie było to w tamtym czasie łatwe – uznanie białej Ameryki. To imponujące pasmo sukcesów zakończyła przedwczesna śmierć w 1965 roku, kiedy to Cole przegrał nierówną walkę z rakiem płuc.
Nat King Cole był także znakomitym pianistą, który w 1937 roku wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł. Zamiast big bandu – założył kameralne trio: tylko kontrabas, gitara, fortepian i śpiew, do tego taneczny puls (choć bez perkusji, to z jakim swingiem!), wykonawczy pazur, bluesowy charakter, solowe partie i refreny śpiewane chóralnym unisono… Wszystko to razem przyniosło Natowi Cole’owi już w latach 40. uznanie środowiska jazzowego i królewski przydomek, który stał się jego drugim nazwiskiem: King. Nagrania Nat King Cole Trio, szczególnie te z 1942 roku ( Indiana, Body and Soul, I Can’t Get Started czy Tea for Two), weszły do ścisłego kanonu jazzu, a o znaczeniu i wpływie tego zespołu daje pojęcie liczba znakomitych jazzmanów, którzy naśladowali brzmienie tria Cole’a. Są wśród nich m.in. Art Tatum, Oscar Peterson, Ahmad Jamal, a także Ray Charles, dla którego Nat King Cole był największym wzorem.
Przemiana Nata Kinga Cole’a z elitarnego, śpiewającego pianisty, którego grą zachwycał się sam Count Basie, w cieszącego się masową popularnością croonera; przejście od improwizacji i bluesa w stronę przystępnych piosenek, otulonych modnymi smyczkami – to dla części fanów jazzu oznaczało zdradę i zaprzedanie się bożkowi komercji. Ilustracją tej krytyki mogłoby być zapewne porównanie tak różnych utworów śpiewanych przez Nata King Cole’a jak zagrany z rhythm-and-bluesową werwą (Get Your Kicks On) Route 66 (przebój roku 1946) i wspomniana wcześniej delikatna, chwytająca za serce Mona Lisa.
Dla mnie jednak te dwa muzyczne oblicza Cole’a raczej uzupełniają się, niż wykluczają. Wczesny Cole, przy całej finezji jazzowych improwizacji i aranżacji, jest równie chwytliwy, melodyjny i przystępny, co Cole śpiewający Nature Boy. A i Cole późniejszy wymyka się etykietce ,,gwiazdy popu”: nigdy przecież nie wyrzekł się jazzowych korzeni, słychać to choćby w jego frazowaniu, nie porzucił także grania jazzu, o czym świadczy choćby znakomity album After Midnight z 1956 roku. Ciekawe jest przy tym, wpisujące się właśnie w przemiany społeczne jazzu lat 50. i 60., jego zaangażowanie w amerykański ruch praw obywatelskich. Cole walczył np. z sąsiadami o prawo do mieszkania w dzielnicy białych, zaatakowany przez rasistowski gang podczas jednego z koncertów, pobity, ostentacyjnie i odważnie kontynuował występ.
Autorzy płyty sięgają do obydwu okresów twórczości Nata Kinga Cole’a. Ciekawe, że wydobywają we współczesnych aranżacjach właśnie to, co w jego wykonaniach wspólne, a zacierają, niepotrzebnie moim zdaniem eksponowane, różnice. Jego wczesne piosenki nieco zwalniają, uwalniają swój przebojowy powab, a te późniejsze – często przyspieszone i mocniej swingujące – zagrane są nieco żywiej i bardziej tanecznie. W ten sposób obydwa muzyczne światy łączą się, tworząc różnorodny obraz twórczości Nata Kinga Cole’a. Warto ją poznać.
– Mariusz Gradowski, artykuł w książeczce płyty Tribute to Nat King Cole – Maciej Miecznikowski & Krzysia Górniak