loader image

Tribute to nat king cole

DUX 1237, 2015 Dux Recording Producers

Informacje

Maciej Miecznikowski śpiew, gitara
Krzysia Górniak
 gitara
Paweł Pańta kontrabas
Adam Lewandowski perkusja
Atom String Quartet:
Dawid Lubowicz skrzypce
Mateusz Smoczyński skrzypce
Michał Zaborski altówka
Krzysztof Lenczowski wiolonczela

DUX 1237, 2015 Dux Recording Producers, www.dux.pl
Morskie Oko 2, 02-511 Warszawa, Polska.

Aranżacja i produkcja: Maciej Miecznikowski, Krzysia Górniak

O albumie

Tribute to Nat King Cole to projekt muzyczny Macieja Miecznikowskiego i Krzysi Górniak wydany w 50-tą rocznicę śmierci wielkiego amerykańskiego wokalisty i pianisty jazzowego.

Maciej Miecznikowski to muzyk o charakterystycznym głosie, szczególnie pięknie brzmiącym w romantycznym repertuarze i Krzysia Górniak – znana gitarzystka jazzowa, której delikatność i kobiecość, w połączeniu z wirtuozerią, jest unikatem na rynku muzycznym.

Płyta Tribute to Nat King Cole to wyjątkowe połączenie dwóch różnych temperamentów i osobowości. W ich wykonaniu światowe przeboje Nat King Cole’a, m.in. Unforgettable, Route 66, wyśpiewane i zagrane z uczuciem, w niekonwencjonalnych aranżacjach na dwie gitary i wokal brzmią świeżo.

Tribute to Nat King Cole to granie intymne, blisko ucha i pełne emocji. Na Koncertach Maciej i Krzysia wprawiają słuchaczy nie tylko w chwile zadumy i uniesienia. Połączenie świetnego kontaktu z publicznością i niespożytej energii jest gwarancją udanego, rozrywkowego koncertu. To duet doskonały zarówno na małe, kameralne imprezy, jak i na duże sceny.

Dwa Światy Króla

Nat King Cole, urodzony w 1919 roku jako Nathaniel Adams Coles (,,s” z nazwiska porzucił jeszcze na wczesnym etapie kariery), pamiętany jest dziś głównie jako wybitny wokalista. Czarował głosem o subtelnej, ciemnej barwie, nagranym tak blisko mikrofonu, że zdawało się, iż śpiewa tuż przy uchu słuchacza. Wielką gwiazdą stał się zimą 1946 roku, za sprawą pierwszych solowych przebojów, I Love You For Sentimental Reasons i bożonarodzeniowe The Christmas Song, bez którego grudniowy eter radiowy obyć się dziś nie może. Dołączył wówczas do grona gigantów amerykańskiej piosenki popularnej: Perry’ego Como, Deana Martina i Franka Sinatry, pozostając jednocześnie artystą indywidualnym i oryginalnym. Pozycję Cole’a utrwaliła na początku lat 50. olbrzymia popularność śpiewanych przez niego piosenek, jak Nature Boy (1948), Mona Lisa (1950), Too Young (przebój roku 1951 magazynu Billboard). Cole wspiął się wówczas na szczyt: nagrywał przebojowe płyty, prowadził własne programy radiowe i telewizyjne, otrzymał role filmowe, a także, co istotne, zdobył uwielbienie nie tylko społeczności afroamerykańskiej, ale także – choć przecież nie było to w tamtym czasie łatwe – uznanie białej Ameryki. To imponujące pasmo sukcesów zakończyła przedwczesna śmierć w 1965 roku, kiedy to Cole przegrał nierówną walkę z rakiem płuc.

Nat King Cole był także znakomitym pianistą, który w 1937 roku wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł. Zamiast big bandu – założył kameralne trio: tylko kontrabas, gitara, fortepian i śpiew, do tego taneczny puls (choć bez perkusji, to z jakim swingiem!), wykonawczy pazur, bluesowy charakter, solowe partie i refreny śpiewane chóralnym unisono… Wszystko to razem przyniosło Natowi Cole’owi już w latach 40. uznanie środowiska jazzowego i królewski przydomek, który stał się jego drugim nazwiskiem: King. Nagrania Nat King Cole Trio, szczególnie te z 1942 roku ( Indiana, Body and Soul, I Can’t Get Started czy Tea for Two), weszły do ścisłego kanonu jazzu, a o znaczeniu i wpływie tego zespołu daje pojęcie liczba znakomitych jazzmanów, którzy naśladowali brzmienie tria Cole’a. Są wśród nich m.in. Art Tatum, Oscar Peterson, Ahmad Jamal, a także Ray Charles, dla którego Nat King Cole był największym wzorem.

Przemiana Nata Kinga Cole’a z elitarnego, śpiewającego pianisty, którego grą zachwycał się sam Count Basie, w cieszącego się masową popularnością croonera; przejście od improwizacji i bluesa w stronę przystępnych piosenek, otulonych modnymi smyczkami – to dla części fanów jazzu oznaczało zdradę i zaprzedanie się bożkowi komercji. Ilustracją tej krytyki mogłoby być zapewne porównanie tak różnych utworów śpiewanych przez Nata King Cole’a jak zagrany z rhythm-and-bluesową werwą (Get Your Kicks On) Route 66 (przebój roku 1946) i wspomniana wcześniej delikatna, chwytająca za serce Mona Lisa.

 Dla mnie jednak te dwa muzyczne oblicza Cole’a raczej uzupełniają się, niż wykluczają. Wczesny Cole, przy całej finezji jazzowych improwizacji i aranżacji, jest równie chwytliwy, melodyjny i przystępny, co Cole śpiewający Nature Boy. A i Cole późniejszy wymyka się etykietce ,,gwiazdy popu”: nigdy przecież nie wyrzekł się jazzowych korzeni, słychać to choćby w jego frazowaniu, nie porzucił także grania jazzu, o czym świadczy choćby znakomity album After Midnight z 1956 roku. Ciekawe jest przy tym, wpisujące się właśnie w przemiany społeczne jazzu lat 50. i 60., jego zaangażowanie w amerykański ruch praw obywatelskich. Cole walczył np. z sąsiadami o prawo do mieszkania w dzielnicy białych, zaatakowany przez rasistowski gang podczas jednego z koncertów, pobity, ostentacyjnie i odważnie kontynuował występ.

Autorzy płyty sięgają do obydwu okresów twórczości Nata Kinga Cole’a. Ciekawe, że wydobywają we współczesnych aranżacjach właśnie to, co w jego wykonaniach wspólne, a zacierają, niepotrzebnie moim zdaniem eksponowane, różnice. Jego wczesne piosenki nieco zwalniają, uwalniają swój przebojowy powab, a te późniejsze – często przyspieszone i mocniej swingujące – zagrane są nieco żywiej i bardziej tanecznie. W ten sposób obydwa muzyczne światy łączą się, tworząc różnorodny obraz twórczości Nata Kinga Cole’a. Warto ją poznać.

– Mariusz Gradowski

Wywiad w Gitara i Bas

Wywiad w Gitara i Bas

Tak można to tak ująć. Dla mnie muzyka jest kolorowa. Różnego typu utworu mają różne odcienie. Płyta „Tales” wiązała się z konkretnymi przeżyciami i uczuciami i dlatego nazywa się „Tales”, bo są to opowieści z życia, jakieś historie, takie też są tytuły i opisy na płycie.

czytaj dalej
Wywiad w Gitara i Bas

Wywiad w Gitara i Bas

Zajmuję się wieloma dziedzinami sztuki, lecz wszystkie one uzupełniają się i nakładają na siebie. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, że jakaś z tych dziedzin pasjonuje mnie bardziej, wymagają one po prostu różnego typu aktywności. Wydaje mi się, że…

czytaj dalej
Wywiad w Jazz Forum

Wywiad w Jazz Forum

Nigdy nie zastanawiałam się dlaczego jazz zdominowany jest przez mężczyzn. Nie interesowało mnie czy słucham gitarzystki czy gitarzysty, ważne było, czy muzyka jaką grają jest interesująca i na dobrym poziomie. Trzeba mieć bardzo silną osobowość, by wytrwać przy muzyce.

czytaj dalej